Jak wiadomo opozycjonista nie ma lekkiego życia. Większość takiego może i wysłucha, ale i tak przecież zagłosuje inaczej. Żeby zagłosować, trzeba podnieść rękę, tego uczą nas Sesje Rady Miejskiej, skoro większość głosuje wbrew opiniom opozycji, ci drudzy mogą czuć się rozczarowani. Stąd próbują różnych sprawdzonych, opozycyjnych sposobów do walki z systemem (red.)
W niedawno co wydanej książce Mariusza Szczygła ,,Zrób sobie raj”, autor przytacza w jednym z pierwszych tekstów rozmowę z Czeszką, w której to opinii wolny wybór po 1989 roku polega na możliwości zmiany knajpy, w której kelner wypisuje nam większy rachunek, niż to wynikało z naszych wstępnych obliczeń. Choćby dlatego, że wita nas od progu kieliszkiem beherovki, nam się wydaje, że jesteśmy szczególnie traktowani, po czym przy wystawieniu rachunku, okazuje się, że wyjątkowe traktowanie po prostu kosztuje.
Otóż wspomniana Czeszka jest przekonana i przekonuje też autora książki i nas czytelników również, że wolność, to możliwość wyboru.
I my, w Polsce, a szczególnie we Wschowie, z dobroci tej wolności korzystamy od 1989 roku również.
Takim dobrem wspólnym po okresie jedynie słusznej epoki jest samorządność, możliwość demokratycznego wyboru władz miasta, burmistrza, składu Rady Miejskiej, Rady Powiatu, itd. - oczywista sprawa. Jedyny jej mankament polega na tym, że nie decydujemy sami, ale wspólnie. Stąd nie zawsze nasz prywatny wybór pokrywa się z wyborem większości wyborców. I nasi kandydaci, na których oddaliśmy głosy nie zawsze znajdują się w zwycięskim ugrupowaniu. Wtedy w myśl wolności wyboru, pozostaje nam jedynie zmienić miejsce zamieszkania lub – co jednak wymagałoby od nas trochę cierpliwości – w następnych wyborach głosować na listę, która ma największe szanse na wygraną.
Trudniej już takiemu radnemu, który - licząc na zwycięstwo - zasiada jednak w Radzie Miejskiej, gdzie większość ma inne ugrupowanie. W tym przypadku prawo wyboru komplikuje się w sposób szczególny. Żeby taki radny chciał kierować się wytycznymi owej rozmówczyni Mariusza Szczygła, musiałby nie tylko wyprowadzić się do innego miasta, ale jeszcze przeczekać cztery lata do następnych wyborów lub zrzec się mandatu i dopiero po tym okresie startować jeszcze raz, mając nadzieję, że lista z której startuje, zyska społeczną aprobatę i wprowadzi do Rady Miejskiej taką liczbę osób, która pozwoli decydować o losach gminy.
Nie sposób z tej wolności, prawa wyboru, tak konsekwentnie w każdej dziedzinie, korzystać. Knajpę można zmienić, Rady Miejskiej po raz przeprowadzonych wyborach samorządowych, zmienić już nie można. I co wtedy taki radny, który jest w mniejszości ma ze sobą począć?
Jak wynika z III i IV Sesji Rady Miejskiej sposobów jest co najmniej kilka i najlepszym tego przykładem jest radny Andrzej Dworkiewicz z klubu radnych ,,Zwyczajni Razem”.
Otóż radny Andrzej Dworkiewicz może na przykład nie podnosić ręki w trakcie głosowania na tyle wysoko, żeby przewodniczący Rady Miejskiej lub jego zastępca mógł doliczyć się głosów. Jest to jeden z najbardziej znanych i szanowanych sposobów pracy opozycji. Nie podnosić ręki albo tak ją podnieść, żeby liczący głosy tej ręki, w lesie rąk, nie odnalazł. Jak wiadomo ukrywanie rąk należy do największych osiągnięć opozycji pod każdą szerokością geograficzną. Skoro nie można zmienić składu Rady Miejskiej, można dokonać innego, nie mniej wstrząsającego wyboru: jestem wolnym radnym, dlatego podniosę rękę w ten sposób, żeby cała moja opozycyjna działalność mogła w tym geście w pełni się zmieścić. A ile w związku z tym można, i to natychmiast, poczynić opozycyjnych uwag, które, gdyby je podsumować, mieszczą się mniej więcej w takim wyrażeniu: Przewodniczący Rady nie potrafi liczyć (oczywiście jak przystało na opozycję, takie uwagi mówi się pod nosem, niewyraźnie, nonszalancko, ale na tyle głośno, żeby cała sala usłyszała, co opozycja myśli o matematycznych umiejętnościach osób, które te głosy muszą zliczyć).
Rozumiem, że dla części wschowskiej opozycji jest to kwintesencja walki z systemem. Taki radny nic nie mówi, bo też nic do powiedzenia nie ma, pewnie nie jest przygotowany na Sesję, ponieważ przez całe dnie i noce ćwiczy ukrywanie ręki przed lustrem. A jak już opanuje taką czynność, wtedy wyczekuje Sesji i swoją opozycyjną działalność może wszem i wobec reprezentować.
Pytanie jakie muszę postawić na koniec tego tekstu brzmi mniej więcej tak: w jaki sposób pomóc radnemu Andrzejowi Dworkiewiczowi, żeby poza chowaniem ręki postarał się o dodatkowe narzędzia opozycyjne? Problem jest oczywiście poważny, więc proponuję czytelnikom KONKURS NA NAJCIEKAWSZĄ PORADĘ DLA RADNEGO OPOZYCJI. Najciekawszą propozycję pomocy, wysłaną na adres redakcji, opublikujemy na stronie bezkresu.pl - redakcja zbierze się jak to ma w zwyczaju, oddzieli odpowiedzi dobre od złych, pośród dobrych odpowiedzi wylosuje jedną i zgodnie z umową zamieści na stronie. Dzięki temu, czytelnika spotka sława i chwała a radny opozycji wzbogaci się o kolejne narzędzie do słusznej lub niesłusznej walki z większością, zasiadającą w Sali Posiedzeń Ratusza.
Odwiedza nas 15 gości oraz 0 użytkowników.
Komentarze
Nie za bardzo czaje o "co kamon" z metoda "na kresowianina"
mógłbyś rozwinąć swoją myśl ?
Gdyby ograniczyć aktywność dziennikarską do takiej roli, rzeczywiście bylibyśmy tubą. Stąd tekst traktuje o radnym opozycji.
A dlaczego powstał? Dlatego, że mam dużo sympatii do radnych opozycji i zależy mi na ich merytorycznej pracy, nie zaś na aktywności, którą opisałem powyżej.
pozdrawiam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.