Reportaż

Reportaż

Uwaga, oszust!

Zwykle idąc ulicą patrzę na twarze mijanych ludzi. Jednak inaczej bywa kiedy prowadzę samochód, bo wtedy najważniejsze są znaki drogowe i wskaźniki  w aucie. Tak też było kilka dni temu, kiedy odjeżdżałem sprzed domu przy ul. Konopnickiej. Na twarz mijanego mężczyzny zareagował siedzący obok kolega. Patrz to ten facet, co cię oszukał – powiedział. Spojrzałem w lusterko wsteczne i zauważyłem starszego, wysokiego pana w łososiowej koszuli, który przyglądał się posesji sąsiadów z naprzeciwka.

Podchodził do schodów i się cofał. Widać było w jego ruchach dziwne niezdecydowanie. Rozpoznałem w nim gościa, który odwiedził mnie w biurze przed rokiem. W rozmowie, w której uczestniczył również mój kolega z pracy, nawiązał wtedy do wątku cukrowni. Podobno pracował w niej przed laty. A ponieważ i ja miałem w swoim życiorysie wątek cukrowniczy, wspólnota sentymentu była gwarantowana. Po wymianie kilku zdań starszy pan, który przedstawiał się jako Kazimierz Hetman, powiedział, że jest w kłopocie, bo nie ma dokumentów ani pieniędzy na powrót do Czarnkowa, gdzie teraz mieszka. Znalazł się we Wschowie, gdyż przyjechał tu razem z synem, który z jakimś wschowianinem wybierał się do pracy w Niemczech. Syn już odjechał, z dokumentami, a on został „goły”, bez pieniędzy na powrotny bilet do domu. Opowieść wydała mi się prawdopodobna, wyciągnąłem więc z portfela 30 złotych i dałem potrzebującemu. Dałem mu 30 zł, mimo że on wspomniał o 20 złotych. Wydało mi się to zbyt mało jak na bilet do Czarnkowa, pod Piłą. Starszy pan oczywiście zapewniał, że chodzi mu o pożyczkę i że zwróci kwotę zaraz po powrocie do domu. Spytałem go jeszcze o adres, który przezornie zapisałem na kartce. Na zwrot pożyczki czekałem tydzień, miesiąc, rok. W Internecie sprawdziłem adres. Była taka ulica w Czarnkowie, ale numer domu wyższy od ostatniego na niej. Pieniądze nie przyszły. Przyszło natomiast do mojej głowy skojarzenie z historią, opowiedzianą mi przez żonę. Ten sam wysoki starszy pan pojawił się również w aptece. Wtedy twierdził, że go okradziono i potrzebuje pieniędzy na bilet do Sławy. Pieniądze dostał.

Od tego czasu minęło kilka miesięcy – może nawet rok i oto starszy jegomość pojawił się ponownie. Kiedy po wskazaniu przez kolegę zobaczyłem go przed sklepem na ul. Konopnickiej, wiedziałem kto to jest, ale nie miałem czasu ani pomysłu na sensowną reakcję. Zadzwoniłem tylko do żony, aby nie wpuszczała go do domu. Kiedy wróciłem po 2 godzinach, otwierając drzwi usłyszałem za sobą obcy głos; - Proszę pana, nazywam się Hetman i szukam redaktora Gazety Wschowskiej, nazywa się … czy to pan…? Nieważne nazwisko, powiedziałem, ale o co chodzi? – Wie pan, mam kłopot, przyjechałem z Kwidzynia i zabrakło mi do biletu – zaczął swoją wersję. Nie wytrzymałem dłużej. Przerywając jego opowieść nazwałem go oszustem (z głębokim przekonaniem) i powiedziałem, że drugi raz próbuje oszukać tę samą osobę. Kiedy postraszyłem, że zaraz zadzwonię na policję, staruszek bąknął tylko „to pomyłka” i wycofał się za bramkę. Za chwilę już go nie było. Od żony dowiedziałem się, że zmyślny staruszek, który wypytując sąsiadów spędził 2 godziny pod naszym domem, próbował i ją odwiedzić. Wtedy to ona miałaby szansę drugi raz stanąć twarzą w twarz z oszustem.

Na policję nie zadzwoniłem, bo miałbym kłopot z udowodnieniem zarzutów, a ponadto usłyszałbym pewnie o „znikomej szkodliwości społecznej”. Piszę jednak z przekonaniem, że odezwą się inni, którzy podobne przygody z wysokim, dobrze ubranym staruszkiem we Wschowie zaliczyli.

Puentując dochodzę do wniosku, że będę miał kłopot, kiedy zwróci się do mnie ktoś, komu faktycznie zabraknie kilku złotych na powrotny bilet do domu.

Komentarze   

 
#4 lulu 2011-09-05 19:38
Lubi odwiedzać zakłady pracy, najlepiej takie, które istnieją już kilka lat. Mnie próbował oszukać dwukrotnie. na szczęście mam dobra pamięć i nos, bo od niego mimo schludnego wyglądu wyraźnie czuć alkohol.
 
 
#3 czestyk 2011-09-02 07:07
a moze by tak wpasc do lysin i przyokazji poprosic goo 20zlna podroz do wschowy ,lub jakiejlkolwiek miejscowosci ,ciekawie jagby sie zachowal?.yecpd
 
 
#2 Marek 2011-08-31 08:57
To prawda. Ten człowiek ten proceder uprawia już od kilku lat. To jest jego sposób na życie.
 
 
#1 Zbyszek 2011-08-31 08:50
Wspomniany osobnik znany jest Policji, a jeżeli chodzi o jego miejsce zamieszkania, to mieszka on w Łysinach. Opisany przez Pana przypadek nie jest odosobniony. Mężczyzna ten naciąga wiele osób na małe kwoty, dlatego, iż zdaje sobie sprawę, że osoba pokrzywdzona nie zgłosi tego faktu Policji. Dlatego uważam, że powinien Pan poinformować przynajmniej dzielnicowego, który powinien podjąć w tej sprawie interwencję. Dobrze, że sprawa jest nagłaśniana, bo może uchroni inne osoby przed naciągaczem. Wiem, że często zwraca się o pomoc min. w takich przypadkach jak Pan opisał do starszych osób, a dla emeryta lub rencisty nie jest to mała kwota. Najgorsze, że wykorzystuje on dobroć tych ludzi i w sytuacji kiedy powinniśmy wspomóc drugiego pomni takiego faktu odstąpimy od pomocy.
 

Ostatnie komentarze

  • Rafaello diTravelfan
    Hej ! Jestem świeżo po lekturze Twojej barwnej relacji z imprezy Kolory pustynnych ...

    Czytaj więcej...

     
  • www.
    Nie do końca ze wszystkim się zgodzę, ale w gruncie rzeczy dobrze napisane i będę ...

    Czytaj więcej...

     
  • Krystyna
    Brawo Janeczko - są miejsca,gdzie rządzi przyroda, a nie pseudoturyści jakiejkolwiek ...

    Czytaj więcej...

     
  • anastazja
    świetnie autor opisuje swoje wojaże w lutym i ja lecę do Indii i trochę się ...

    Czytaj więcej...

     
  • http://www.
    Bardzo dobrze powiedziane, w wielu kwestiach się zgadzam.

    Czytaj więcej...

Gościmy

Odwiedza nas 43 gości oraz 0 użytkowników.