Druga część rozmowy z burmistrzem Wschowy nadal krąży wokół wydarzeń historycznych, tym razem jednak dotyczy zagadnień lokalnych, ale też powoli zbliżamy się w tej rozmowie do współczesności, ostatnich wyborów samorządowych, niektórych zmian jakie miały miejsce w gminie w 2011 roku. Fakty, o których rozmawiamy są powszechnie znane, nie skupiamy się jednak tylko na wspominaniu odległych wydarzeń, raczej próbujemy przy pomocy historycznego tła wskazać na ogólniejsze tendencje, które miały wpływ na tworzenie lokalnej wspólnoty przez ostanie kilka lat.
Jeszcze o historii i samorządzie
Bardzo szybko włącza się pan po studiach w lokalne życie – rok po skończeniu studiów zostaje pan prezesem Klubu Inteligencji Katolickiej, cztery lata później jest pan radnym Rady Miejskiej we Wschowie – odnoszę takie wrażenie, że wraz ze zmianami ustrojowymi, uaktywnia się we Wschowie nowe pokolenie, które dzisiaj zajmuje najważniejsze stanowiska we Wschowie, a które wówczas widzi w tych zmianach politycznych szansę dla miasta. Jak pan wtedy te szanse definiował? Bo zapewne wiele tamtejszych nadziei zostało zweryfikowanych przez życie, ale interesuje mnie tamten okres, tamte, lokalne nadzieje, które pojawiły się w Panu i pana otoczeniu.
W 1989 roku, po powrocie do Wschowy i rozpoczęciu pracy w Hucie Miedzi w Głogowie, zainteresowałem się inicjatywą tworzenia Klubu Inteligencji Katolickiej (KIK) przy Klasztorze Franciszkanów i po jego sformalizowaniu zostałem wybrany prezesem i pełniłem tą funkcję do 1994 roku. Pełnienie tej funkcji pozwoliło mi na zdobycie pierwszych doświadczeń w pracy w grupie oraz organizowaniu pracy w zespole. Udało nam się wtedy zorganizować spotkania we Wschowie między innymi z prof. Waldemarem Łazugą, ks. Wacławem Oszajcą, o. Janem Berezą, Markiem Jurkiem oraz cykliczne Dni Kultury Chrześcijańskiej, podczas których występował między innymi Piotr Szczepanik.
W tym okresie z inicjatywy Krzysztofa Czadera oraz Marka Jarosza powstał we Wschowie Klub Inicjatyw Samorządowych (KIS). W początkowej działalności klubu uczestniczyli również dr Ewa Fabiszak, Marek Kraśny, Andrzej Nowicki. Osiągnąłem wówczas sukces w wyborach w 1994 roku, będąc kandydatem z tego klubu do Rady Miasta i po zostaniu radnym złożyłem rezygnację z obowiązków prezesa KIK. W kadencji 1994-1998 nasze ugrupowanie w Radzie stanowiło opozycyjną mniejszość wobec ówczesnego burmistrza pana Leona Żukowskiego, ale okres ten stanowił lekcję funkcjonowania samorządu i czas nabierania doświadczeń. W 1998 roku KIS zostaje zarejestrowany jako Stowarzyszenie Inicjatywa Samorządowa (SIS), którego prezesem zostaje pan Andrzej Nowicki. W tym samym roku SIS osiąga wynik wyborczy, który powoduje, że przez kolejną kadencję pełnimy rolę opozycji do roku 2002, kiedy odbywają się pierwsze bezpośrednie wybory burmistrza, w wyniku których po 8 latach z opozycji przyszło przejść nam do rządzenia.
W pewnym sensie na pana sukces wyborczy pracowało Stowarzyszenie Inicjatywa Samorządowa. Wasz komitet przybrał nazwę, odwołującą się do nazwy stowarzyszenia. Potem pański komitet zmienił nazwę na „Razem w przyszłość”. Co dzisiaj zostało ze Stowarzyszenie Inicjatywa Samorządowa, z idei, które promowało, z jego aktywności?
W momencie kiedy czołowi działacze SIS przeszli do Ratusza (Pan Marek Kraśny – vice prezes SIS został vice burmistrzem, Pan Andrzej Nowicki – prezes SIS – został Naczelnikiem Spraw Społecznych, natomiast ja byłem również członkiem zarządu) postanowiliśmy, że wycofujemy się z działalności Stowarzyszenia. Jednoczesna praca na ważnych – decyzyjnych stanowiskach w mieście oraz w Stowarzyszeniu powodować mogła pewien konflikt interesów i rodzić podejrzenia o nieetyczne jego preferowanie. Podobnie stało się z członkami Stowarzyszenia, którzy zostali radnymi (Pani Jolanta Pawłowska czy Franciszek Baśczyn). Odpływ ludzi, którzy nadawali ton Stowarzyszeniu spowodował zmniejszenie roli jakie stowarzyszenie odgrywało w życiu społecznym. Natomiast w 2006 roku, po dyskusji w wyniku której zostało podpisane porozumienie ze środowiskiem zgromadzonym wokół starosty Pana Marka Kozaczka, zaczęliśmy wspólnie pracować pod nową nazwą Razem w Przyszłość.
Z Pana przeszłości samorządowej wynika, że brał Pan udział w działalności samorządu po obu stronach – opozycyjnej i sprawującej władzę. Jak z tych dwóch perspektyw opozycjonisty oraz burmistrza wygląda rzeczywistość samorządowa?
Rzeczywistość widziana z ławy opozycyjnej oraz fotela burmistrza to dwa różne światy – nie chcę powiedzieć, że równoległe, bo wierzę, że opozycja może współpracować ze stroną rządzącą przynajmniej w najistotniejszych dla miasta sprawach. W innych dobrze jest różnić się i wymieniać poglądy, a nawet się spierać. Rola opozycji jest zdecydowanie łatwiejsza. Można krytykować, demagogicznie proponować realizację nierealnych rozwiązań, których realność jest trudno zweryfikować, a które powierzchownie są dobrze odbierane przez mieszkańców. Ogólnie dość niewielkim wysiłkiem można pokazywać swoją aktywność. Inny też jest poziom odpowiedzialności za słowa, składane propozycje, opozycji i sprawujących władzę. I widząc teraz ograniczenia prawne, finansowe i ludzkie „świata realnego” wiem, że do każdego byłego opozycjonisty, który sprawuje władze, dotrze myśl, że nie można zrobić wszystkiego, a na pewno nie od razu, że podczas realizacji swoich zamierzeń trzeba współpracować z ludźmi, którzy mają prawo do popełniania błędów i je popełniają. I zetknięcie świata „bardziej słów niż czynów” opozycjonisty ze światem „bardziej czynów niż słów” ze strony władzy wykonawczej jest ciekawym doświadczeniem. Uważam, że tego typu kolejność, że najpierw działa się w opozycji a następnie sprawuje władze, powoduje doświadczenie „zimnego prysznica” po którym trzeba się pozbierać i nabrać pewności w działaniu, by koncentrować się na sprawach ważnych i wykonalnych, jednocześnie niosąc bagaż spraw, na które mając znikomy wpływ, ma się świadomość, że będą one przedmiotem krytyki.
Ale czy według Pana opozycja powinna być silna, by swą aktywnością mobilizować do lepszej pracy i wskazywać ważne a pomijane kierunki, patrząc na rzeczywistość z innej perspektywy, czy też jakość i siła opozycji nie pomaga, a nawet przeszkadza, powodując stratę czasu i energii na niepotrzebne spory?
To w zasadzie pytanie retoryczne. Każdy kto był zwolennikiem zmiany ustroju w Polsce i przejścia z dyktatury proletariatu do normalnej europejskiej demokracji musi mieć świadomość, że opozycja jest niezbędnym elementem zdrowego jej funkcjonowania. Bez niej ten system traci równowagę.
Czy mając w takim razie silną opozycję w Radzie docenia Pan jej znaczenie? Silną merytorycznie, mającą własną wizję miasta i sposobu rozwiązania jego problemów.
Tak opisaną silną opozycję przyjmuję z radością. Bowiem jej siła niekoniecznie musi wynikać z liczebności. Opozycji, która ma swoją określoną wizję miasta i jest merytorycznie przygotowana do swej roli, można życzyć każdej władzy i bardzo życzę sobie.
Z wielką radością przyjmuję rozwój sytuacji jaki ma miejsce w tej kadencji w Radzie Miasta. Mamy bowiem trzy kluby radnych, które weszły do Rady jako kluby opozycyjne (Klub Miłosza Czopka, Klub Zwyczajni Razem kierowany przez Stanisława Kowalczyka, Klub Porozumienie dla Rozwoju kierowany przez Fabiana Grzyba, w którym jest Pan Zdzisław Mazur – kandydat na burmistrza), co przekłada się na zdecydowane podniesienie poziomu merytorycznego oraz poziomu kultury dyskusji na sesjach tej rady. Obecna sytuacja w Radzie jest pod tym względem znacznie lepsza od dwóch poprzednich kadencji, choć pierwsze oznaki tej korzystnej zmiany miały miejsce już w kadencji 2006-2010, podczas której doszło do pierwszych merytorycznych spotkań pomiędzy mną a liderem opozycji – panem Stanisławem Kowalczykiem. Z dużą satysfakcją podkreślam znaczny postęp procesu podnoszenia merytoryczności dyskusji w radzie i obniżenia emocji, które dominowały poprzednio. Zwiększa to znacznie możliwości dyskusji na argumenty o czym świadczą relacje z obecnych sesji. Ich zestawienie z sesjami z lat poprzednich doskonale to dokumentuje.
Tego typu opozycja jest dla mnie wielką mobilizacją, bowiem odgrywa podwójną rolę. Pierwszą z nich nazwałbym kontrolną. Podejmując decyzje muszę mieć i mam świadomość tego, że kompetentna opozycja, która wie na co zwrócić uwagę mobilizuje mnie do działania rozważnego, w zgodzie z obowiązującym prawem. Oczywiście nie musi to oznaczać, że podejmowane działania są zgodne z życzeniami opozycji, bowiem każdy z nas może mieć inne spojrzenie, a o tym które z nich jest realizowane decydują wyborcy.
Druga rola opozycji polega na korygowaniu działań władzy i ich uzupełnianiu własnymi pomysłami i programami. Nie uważam siebie za człowieka, który ma absolutnie doskonały sposób na rozwiązanie wszystkich problemów we Wschowie. Mam jednak swoją wizję, którą chcę realizować, ale jeśli ktokolwiek, nawet z opozycji, chciałby z nią podyskutować i pokazać, że warto by w niej zrobić parę korekt, jestem przekonany, że stać mnie na to, by przyznać mu rację. Tutaj jednak mam świadomość, że dotykamy bardzo istotnego dylematu jaki ma opozycja. Podpowiadanie bowiem, co zmienić w działaniu burmistrza czy urzędu, doprowadzić może do sytuacji, że sukces tego rozwiązania w odbiorze społecznym może w większym stopniu zostać przypisany burmistrzowi a nie jego opozycyjnemu autorowi. Doprowadza to do wzmocnienia pozycji burmistrza, co nie leży w interesie opozycji.
Chyba jednym z pomysłów na rozwiązanie tego dylematu jest upublicznianie pracy Rady oraz informowanie społeczeństwa o autorstwie rozwiązań przyjmowanych jako propozycji opozycyjnych ugrupowań. Czy takie sytuacje już miały może miejsce?
Oczywiście – zwykła uczciwość wymagałaby podkreślenia, kto jest autorem danego rozwiązania i na pewno z mojej strony nie nastąpiłaby żadna próba blokowania takich informacji. Nowością w obecnej kadencji są przeprowadzone spotkania z liderami opozycyjnych ugrupowań w sprawie reform w funkcjonowaniu kultury i sportu we Wschowie. I właśnie w tej sprawie - przed skierowaniem projektów uchwał pod głosowanie Rady - odbyły się spotkania konsultacyjne, które później przełożyły się na jednomyślność rady w głosowaniach dotyczących tych zmian. Działania jakie prowadzi urząd, polegające na utworzeniu Centrum Kultury i Rekreacji, bez wątpienia mają swoje źródło w dyskusji, która wywołana była przez kręgi opozycyjne i to, że są one aktualnie prowadzone oznacza przyznanie racji osobom, które wyrażały pogląd o konieczności zmian w tej materii.
pytania: Alina Strawczyńska, Rafał Klan, Krzysztof Jasek
Zapraszamy do lektury I części wywiadu
Odwiedza nas 31 gości oraz 0 użytkowników.
Komentarze
Popieram!!Nawet tutaj trzeba czytać o "sukcesach"."Be zkresu" stało się niwiarygodne i mało interesujące!!
A ja znam odwrotną relację z sesji.Ciekawe,k to mówi prawdę
a pozatym biznes i władza nie zawsze mają niejasne powiązania
czyż nie?
teraz widzę do czego ma służyć bezkresu. Kolejna zasłona dymna dla wschowskich układów. Wszyscy będziemy wielbić wielkiego burmistrza i jego świtę, teraz Bezkresu stało się bez jajeczne, mierne, i po prostu nudne.
Z bezkresu Klana nic nie zostało ... wielka szkoda.
Brawo Panie Jasek - przynajmniej wiadomo po której stronie barykady Pan stoi. Biznes to biznes przecież no nie, nie wypada przecież źle mówić o ludziach z którymi się robi interesy ?
Pomysł powstał wiele miesięcy temu (na początku istnienia bezkresu), a jego autorem i osobą zabiegającą o przeprowadzenie wywiadu byłem ja - autor tego komentarza. Autorzy pytań są podpisani w stopce wywiadu.
CDN
A poza tym gdyby czasem pan burmistrz posłuchał opozycji byłoby może lepiej,przecież są między nimi samorzadowcy z długoletnim stażem i naprawdę wiedzą co można zrealizowac a co jest niemożliwe.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.