Na ostatniej sesji rady powiatu pan starosta Marek Boryczka oświadczył, że: „Nauczyciele podlegający pod nasz powiat zarabiają więcej niż wymaga ustawa”. Stwierdzenie to miało być pochwałą i wyrazem uznania dla nauczycieli, a i pewnie władz powiatu za to, że tak dobrze traktuje tę grupę zawodową. Niestety, słowa te przyniosły odwrotny skutek. Wielu czytelników popularnego portalu elka.pl potraktowało je jak wystrzał z karabinu, jak znak do rozpoczęcia walki o sprawiedliwość społeczną, o równe prawa dla każdego pracującego i niepracującego.
Wyposażeni w broń w postaci anonimowych komentarzy przypuścili zmasowany atak na nauczycieli i wszystko co wiąże się z nauczaniem i wychowaniem. Dla tych, którzy chętnie skorzystali z prawa wypowiedzi dającej szansę wytknięcia nauczycielom wszystkich wad, grzechów, niedoskonałości, przewinień i pokazania im miejsca w szeregu nie ważne było, że dość ryzykowne stwierdzenie starosty dotyczyło wynagrodzeń nauczycieli pracujących tylko w trzech wschowskich szkołach (LO, Zespołu Szkół, Specjalnego Ośrodka Szkolno- Wychowawczego). Atak przypuszczono na cała grupę zawodową, która korzysta z prawa zawartego w Karcie Nauczyciela.
Mało kto zwrócił uwagę na znaczenie słów pana starosty ,,więcej niż wymaga ustawa”, które moim zdaniem wskazują na brak kontroli nad finansami kasy powiatowej i przestrzeganie prawa ustawowego. Być może jest jakieś sensowne wytłumaczenie tego stanu, niemniej prawo jest prawem i należy je przestrzegać. Szkoda, że pan starosta nie wyjaśnił co było przyczyną przekroczenia ustawowych wymagań, może wtedy dyskusja potoczyłaby się inaczej. A sprawiedliwiej byłoby, gdyby dodał, że sam pobiera uposażenie najwyższe z możliwych jakie przewidziane jest dla osób pełniących funkcję starosty. Czytając komentarze można dojść do wniosku, że nie tylko starostwo stoi na krawędzi bankructwa (co jest zresztą prawdą), ale także niemal całe społeczeństwo - wykształcone, biedne, bezrobotne, bezsilne wobec niskiej efektywności obecnego nauczania – społeczeństwo, które doprowadzono do takiego stanu, że natychmiast trzeba ukarać winnych zaistniałej sytuacji. A winni to oczywiście nauczyciele, wyjątkowo pazerna grupa domagająca się niezasłużenie coraz to nowych podwyżek i praw specjalnych.
Nie zaprzeczę, że cała ta pseudodyskusja nie tylko mocno mnie dotknęła, ale także dała wiele do myślenia. Nie mam zamiaru odnosić się do poszczególnych komentarzy, bo nie sposób dyskutować z zacietrzewionymi anonimami. Niemniej mogę stwierdzić, że wielu ludziom wydaje się, że demokracja, oprócz wolności słowa to tylko… równość i sprawiedliwość społeczna. Tok myślenia niektórych jest dość uproszczony – jest mi źle, nie dali mi pracy, jestem biedny, a jak mam pracę to zarabiam mniej niż inni (nauczyciele) więc jestem pokrzywdzony, uciśniony przez klasę panującą (czyli nauczycieli i władzę w osobach byłych nauczycieli), zatem trzeba ich ukarać, zmniejszyć uposażenie, zabrać przywileje, zrównać ich status społeczny, a może nawet całkiem pozbawić pracy, by ustąpili tym, którzy nie potrafią sami jej znaleźć. Najlepiej nie robić nic, przyglądając się co robią, a czego nie wykonują inni, ile za to otrzymują wynagrodzenia i w odpowiednim czasie, na jakimś portalu obowiązkowo anonimowo wykrzyczeć żądania typu - ,,Zabrać Kartę Nauczyciela. Żądamy równych praw dla wszystkich grup zawodowych!”.
Tak naprawdę to wysuwanie takich żądań na lokalnym portalu nie dociera do właściwego odbiorcy a jedynie ma na celu uświadomienie nauczycielom, że korzystanie z prawa zawartego w Karcie Nauczyciela to niemalże zbrodnia przeciw ludzkości. Nie wiem czy to desperacja pokrzywdzonych, nieszczęśliwych i niezadowolonych z własnego statusu społecznego czy może ułomność jaką jest zawiść. Ale na pewno wiem, że jest to brak wiedzy czym są prawa demokracji a czym tzw. doktryny władzy ludowej w uproszczeniu zwanej komuną. Przecież takie zawołania do zrównania praw pracowniczych to nic innego jak tęsknota i chęć wprowadzenia idei i zasad funkcjonujących w poprzednim systemie politycznym zwanym komunizmem. Jakoś nikt z krytykantów nie wpadł na to, żeby skorzystać z praw demokracji, wziąć sprawy w swoje ręce, stworzyć np. taki Komitet Obywatelski Obrony Pokrzywdzonych przez Kapitalizm, napisać odpowiednią ustawę, która uregulowałaby prawnie odebranie przywilejów nauczycielom i oddanie ich innej grupie zawodowej lub bezrobotnym i przedłożyć tak przygotowany dokument swojemu posłowi albo nawet bezpośrednio w kancelarii sejmowej. Tylko po co tyle trudu? Lepiej niech inni przeczytają i coś z tym zrobią a niezadowoleni poczekają na efekty. Może krytykanci liczą na to, że w imię solidarności i świętego spokoju nauczyciele sami zrezygnują ze swoich praw?
Jak widać z komentarzy łatwiej jest krytykować i krzyczeć o odebranie praw jednej grupie zawodowej niż na przykład domagać się od swoich pracodawców polepszenia warunków pracy i płacy a tym samym szybkiej poprawy statusu społecznego. No cóż, kapitalizm ma to do siebie, że nie ma w nim miejsca na sentymenty w kwestii pracy i płacy. Liczba bezrobotnych wciąż rośne i czy się jest zdolnym, wykwalifikowanym robotnikiem, wykształconym prawnikiem, nauczycielem czy też inżynierem nikt nikomu w obecnym ustroju pracy nie zapewnia. Praca albo inaczej etat stał się po prostu towarem, jak wszystko inne z taką różnicą, że jest to produkt deficytowy. A prawda jest taka, że niezależnie od tego czy to jest etat w szkole, teatrze, banku, sklepie czy też przy oczyszczaniu miasta trzeba o niego walczyć i szukać ,,po znajomości”. Zapewne to jest powód wielkiej frustracji, która nieco może tłumaczyć ten atak na nauczycieli mających stałą pracę i w stosunku do innych grup zawodowych porównywalne albo trochę wyższe dochody.
Wbrew temu co sądzi o tym większość zwolenników likwidacji Karty Nauczyciela ja uważam, że zarobki nauczycieli w stosunku do ich wkładu w edukację dzieci i młodzieży wcale nie są wygórowane. Tym, którzy wykrzyczeli nauczycielom, że ich utrzymują za ,,nasze podatki’’ mogę tylko współczuć za brak podstawowych umiejętności arytmetycznych. Przypomnę, że jeżeli nauczyciele są tymi, którzy najwięcej zarabiają, to jednocześnie płacą najwyższe podatki od osób fizycznych. Wynika z tego, że ani bezrobotny, ani ten, który zarabia dużo mniej od nauczycieli nie są fundatorami ich wynagrodzeń, bo jeden nie płaci podatku wcale a drugi ma na tyle niski, że wystarczy tylko na jego potrzeby (np. ulga podatkowa na dziecko). Mam to szczęście, że dzięki Karcie Nauczyciela mogłam po 32 latach pracy przejść na emeryturę. Co prawda moje zarobki były dużo nisze i dlatego emerytura mizerna, ale wolę to niż miałabym pracować po dzień dzisiejszy (a zgodnie z nowymi przepisami jeszcze parę lat dłużej) kosztem zdrowia fizycznego i psychicznego za te 5000 zł brutto Pewna utrata sprawności umysłowej (nerwica,depresja, niższy poziom koncentracji itd.) i fizycznej (słaby wzrok i słuch, zdarte struny głosowe) nie pozwoliłyby mi na wypełnianie obowiązków, jakie ciążą na pracy nauczyciela. A poza tym moje ułomności nabyte podczas tak długoletniej pracy mogłyby mieć fatalny wpływ na jakość nauczania i wychowania 30 małych dzieci w klasie. Być może z pomocą urlopów zdrowotnych zagwarantowanych w Karcie Nauczyciela jakoś do tej emerytury dotrwałabym o ile wcześniej nie zwolniono by mnie za utratę cierpliwości przy pisaniu nieskończonej ilości sprawozdań, planów, testów, projektów, opinii, protokołów, regulaminów, redagowaniu i wykonaniu gazetek tematycznych, przygotowywaniu różnych imprez, konkursów, zebrań, wywiadówek czy też choćby sporządzaniu notatek z przeprowadzonej rozmowy z rodzicem (nawet gdyby trwała minutę). To tylko część obowiązków należących do nauczycieli, które muszą wykonać poza bezpośrednią pracą z uczniami podczas lekcji w ramach 18 godzin etatowych. I dlatego nie mogę sobie nawet wyobrazić tego jak by wyglądała praca nauczyciela, jakie przyniosłaby efekty w 40 godzinnym systemie pracy. A przecież takiej równości i sprawiedliwości domagają się krytykanci nauczycieli.
Wiem, że do instytucji jaką jest szkoła można mieć wiele zastrzeżeń. Można mieć nawet słuszne pretensje i uwagi do pracy niektórych nauczycieli. Ale nie sądzę, żeby to upoważniało do tak zmasowanego ataku na całą grupę zawodową. Przecież nie ma takiej grupy zawodowej, w której funkcjonowaliby tylko najlepsi fachowcy bez wad i skazy. Mamy dobrych lekarzy i tych, do których nie chcielibyśmy trafić, mamy wspaniałe kucharki i te, które nie mają pojęcia o zdrowym żywieniu a wśród doskonałych kierowców są tacy, którzy swoimi umiejętnościami zagrażają życiu i zdrowiu pozostałym użytkownikom dróg. Mamy też wielu wspaniałych, oddanych nauczycieli i takich, którzy delikatnie mówiąc pominęli się z powołaniem i prędzej czy później dopadnie ich ,,sprawiedliwość dziejowa” i zakończą swoją karierę w szkole.
Odwiedza nas 82 gości oraz 0 użytkowników.
Czytaj więcej...