Pod Lupą

Pod Lupą

Impresje poweekendowe

Zaczęły się już Dni Wschowy, a ja jeszcze żyję weekendem, który minął. Nie był tuzinkowy i dlatego tak długo go trawię. Zaczęło się od piątkowego wieczoru, kiedy organizatorzy imprez nie dogadali się w kwestii terminów. Tak więc zdecydowałem się na półśrodki; „zaliczenie” (niepełna konsumpcja) po kawałku dwóch imprez, które się na siebie nakładały. Najpierw trafiłem do Domu Kultury, bo tam odbywał się koncert naszej lokalnej grupy Meagre Quartet, która wcześniej załatwiła sobie echo poza Wschową (Kraków), a potem odsłuch w ojczystym miasteczku.

Na ten „odsłuch” wybrało się całkiem sporo mieszkańców Wschowy, przeważnie młodzieży. Muzyka w wykonaniu chłopaków ze Wschowy brzmiała interesująco, podobnie wizualizacje dające tło dla niej. Gorąco było nie tylko od emocji, bo problem letniego korzystania z sali Domu Kultury jest powszechnie znany; duchota!

Zupełnie inaczej było na koncercie plenerowym, przed ratuszem. Przy rozstawionych na kostce brukowej stolikach można było swobodnie się rozsiąść, zamówić kawę, ciastko i słuchać. Prawie jak w Paryżu. A było czego słuchać, bo Janusz Zbiegieł – artysta rozkochany w muzyce francuskiej - zademonstrował wiele piosenek z repertuaru klasyków gatunku. Co prawda ze zrozumieniem tekstu piosenek nie było najlepiej, bo język francuski mało kto we Wschowie zna, ale były jeszcze emocje, które słuchacze odbierali pozajęzykowo. Na koniec występu artysta miodem polał serca wschowian, zachwycając się miejscem, w którym dane mu było wystąpić. Klimat skwerku przed ratuszem porównał do paryskiego.

Gdyby szukać w tym koncercie wątku dla malkontenta, można by znaleźć go we wstępnym wystąpieniu Piotra Chałupki. Zapowiadając koncert, stworzył wrażenie, że jest to stypa OSiR-u, nieboszczyka, nad którym trzeba się jeszcze pochylać. Podziękowania za współpracę notablom z ratusza i innym współpracownikom były, moim zdaniem, zbędne, bo powszechnie wiadomo już było, że OSiR na połączeniu z DK zyskuje.

W piątkowy wieczór bawiło się miasto, w sobotę i niedzielę – wieś. Po raz czwarty zorganizowano w Dębowej Łęce Święto Truskawki. Tradycyjnie już, poza wątkami truskawkowymi w menu i programie, był turniej wsi. W szranki stanęły ekipy z 7 wsi, które zmagały się w wielu konkurencjach nie tyle sportowych, co „jajecznych” (rzut broną, beretem, jajkiem). Jedna była prawdziwie jajeczna – ubijanie piany na czas. Nawet w tej pozornie banalnej dyscyplinie emocji było co niemiara, bo nie wszystkim udawało się zastosować odpowiednią technikę i tempo uderzeń ubijaczką.

W zmaganiach wsi zwyciężyła Przyczyna Górna, która już następnego dnia pokazała się w roli gospodarza innej imprezy. Niedzielne popołudnie ciekawie można było spędzić przy Szkole Podstawowej w Przyczynie Górnej. Piszę „można”, bo niewielu mieszkańców gminy skorzystało z zaproszenia na jubileusz 10 –lecia Stowarzyszenia  na Rzecz Ekorozwoju Wsi, które jest organem prowadzącym miejscową szkołę. Wśród gości dominowali mieszkańcy Przyczyny Górnej, chyba liczniejsi niż w poprzednich latach, co wskazuje na postępujący proces integracji.

Program obchodów jubileuszu zawierał m.in. wystawę zdjęć z historii szkoły, warsztaty teatralne dla dzieci, występy uczniów, koncert kabaretu DZIURA z Bukówca Górnego, pokazy sprzętu medycznego i mecz siatkówki pomiędzy rodzicami a kadrą wzmocnioną członkami stowarzyszenia. W rozgrywkach kadra okazała się silniejsza.

W ofercie dla ciała były dania z grilla i do kawy – mające już renomę – ciasta wypiekane przez panie ze stowarzyszenia.

Tak więc opuszczając gościnne progi Szkoły Podstawowej w Przyczynie Górnej  utwierdzałem się w przekonaniu, że warto na weekend darować sobie oglądanie telewizji, a w zamian wybrać się w plener. Gorąco zachęcam!

Komentarze   

 
#2 Andrzej 2011-06-18 07:14
Rzeczywiście DK chyba zyskał więcej, bo dostał koło ratunkowe, ale OSiR też się wzmocnił. Większa struktura, więcej etatów, większy budżet. A jeśli teraz już wiemy, że Piotr Chałupka jest dyrektorem nowej struktury, co przewidywano już dosyć dawno, to chyba nie bardzo szczere były jego żale nad nieboszczykiem. Krokodyle łzy!
 
 
#1 senga 2011-06-17 22:44
Widać,że autor ma czas a przede wszystkim ochotę na korzystanie z różnych imprez.Tylko pozazdrościć.
A poza tym ....nie wiadomo na jakiej podstawie autor stwierdził,że cyt.,,powszechn ie wiadomo było,że OSiR na połączeniu z DK zyskuje"??!!Jeż eli któraś instytucja skorzysta na tym,,małżeństwi e z rozsądku"to chyba DK na połaczeniu z OSiR a nie odwrotnie.
 

Ostatnie komentarze

  • Rafaello diTravelfan
    Hej ! Jestem świeżo po lekturze Twojej barwnej relacji z imprezy Kolory pustynnych ...

    Czytaj więcej...

     
  • www.
    Nie do końca ze wszystkim się zgodzę, ale w gruncie rzeczy dobrze napisane i będę ...

    Czytaj więcej...

     
  • Krystyna
    Brawo Janeczko - są miejsca,gdzie rządzi przyroda, a nie pseudoturyści jakiejkolwiek ...

    Czytaj więcej...

     
  • anastazja
    świetnie autor opisuje swoje wojaże w lutym i ja lecę do Indii i trochę się ...

    Czytaj więcej...

     
  • http://www.
    Bardzo dobrze powiedziane, w wielu kwestiach się zgadzam.

    Czytaj więcej...

Gościmy

Odwiedza nas 22 gości oraz 0 użytkowników.