Rozdzwoniły się ostatnio telefony moich znajomych ze Wschowy i okolic. Nieznajomych zapewne również. Za każdym razem proszono o poświęcenie kilku minut, by odpowiedzieć na pytania krótkiej ankiety o zwyczajach konsumenckich. Będzie można wylosować nagrodę! – informował radosny głos. Pytania ani szczególnie trudne, ani podchwytliwe. Ankieta rzeczywiście krótka. I już. Po chwili wypadała z głowy myśl o udzielonych właśnie odpowiedziach. I nawet mało kto właściwie się zastanawiał skąd ankieterka/ankieter znali prywatne numery telefonów komórkowych.
Po tygodniu – bombowa wiadomość. Nasza ankieta została wylosowana i otrzymamy atrakcyjne nagrody. Kolacja dla pary w pewnym lokalu w Lesznie, a ponadto tygodniowy pobyt w górach. Też dla pary. Proszę się zgłosić tego dnia, o tej godzinie, w tym lokalu – po kolacji zostaną omówione szczegóły pobytu w pensjonacie w górach. Niewiarygodne szczęście i radość, prawda? Tyle, że jesteśmy za sceptyczni na to, żeby uwierzyć, że ktoś, ot, tak sobie, rozdaje karnety na tygodniowy pobyt w górach za udzielenie kilku odpowiedzi. A nasz sceptycyzm rośnie, kiedy okazuje się, że koleżanka też właśnie została wylosowana do tej nagrody i ma zjeść kolację w tym samym miejscu i o tej samej porze, co i my. Wpisujemy więc słowa-klucze w niezastąpione google i szukamy, czy innym taka historia też się przydarzyła.
O co więc w tym wszystkim chodzi? Tego dowiedzą się szczęśliwie „wylosowani” zwycięzcy, którzy zamiast romantycznej kolacji otrzymają wejściówkę na degustację – i to po pokazie: garnków, pościeli, tzw. produktów leczniczych czy zdrowej żywności. Dotychczasowe metody werbunku najwyraźniej już nie są skuteczne. Telefony z zaproszeniami na konkretny pokaz, listy z drobnymi upominkami, przesłanie jednego kapcia z obietnicą otrzymania drugiego na pokazie, darmowe lub bardzo tanie wycieczki autokarowe, itd. Wszyscy, którzy mieli dać się nabrać na niewiarygodne okazje, niesamowicie dobre produkty, specjalnie dla nich przygotowane promocje, atrakcyjne raty, już zostali przez ostatnie lata nabici w butelkę. Dodatkowo media ostatnio poświęciły sporo miejsca właśnie temu tematowi - naciąganiu starszych i niezaradnych życiowo osób, w miejscach, które wydają im się bezpieczne, takie jak wynajmowane specjalnie na ten cel salki parafialne czy sale w sanatoriach. Stare metody nie są już efektywne, więc wymyślono nowe sposoby, żeby zapewnić komplet gości na pokazie.
Nowa metoda jest szczególnie przewrotna. Nie dość, że z kolacji – na którą trzeba ze Wschowy te parę kilometrów do Leszna na własny koszt dojechać - robi się pokaz z degustacją, nie dość, że atrakcyjny pobyt w górach okazuje się zwykłym bublem (można otrzymać voucher do wykorzystania poza sezonem, pod warunkiem wykupienia wyżywienia za minimum 50zł od osoby dziennie i uiszczenia opłat manipulacyjnych), to okazuje się, że sami podajemy siebie na tacy – odpowiadając na pytania ankiety. Dzięki tej ankiecie właśnie firmy organizujące takie pokazy mogą poznać nasze preferencje, możliwości nabywcze i otwartość na nowinki. I mogą się zorientować, czy w ogóle warto nas „wylosowywać” do nagrody, a jeżeli wylosować, to czy raczej na pokaz garów czy zdrowej żywności. Innym, zupełnie odrębnym zagadnieniem jest to, skąd w posiadaniu firmy przeprowadzającej ankietę taka liczba numerów telefonów komórkowych (z różnych sieci) właśnie z okolic Leszna?
Jeżeli właśnie ktoś do ciebie dzwoni spod numeru zastrzeżonego i proponuje króciutką ankietę, jeżeli otrzymałeś maila z pytaniami o twoje preferencje jako konsumenta, jeżeli dodatkowo zostałeś „wylosowany” do odbioru atrakcyjnej nagrody – kolacji/ obiadu/ podwieczorku z obietnicą jeszcze atrakcyjniejszej nagrody w postaci pobytu w górach/ nad morzem. Jeżeli właśnie szykujesz się do wyjścia, żeby odebrać nagrodę oraz spędzić miły wieczór z partnerem i spożyć wyśmienity posiłek – upewnij się, czy przypadkiem ktoś nie wkręca cię w uczestnictwo na pokazach, których tak przecież nie cierpisz.
Odwiedza nas 15 gości oraz 0 użytkowników.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.