11 i 12 maja na budowie „obwodnicy” we Wschowie pojawił się Krzysztof Kononowicz, mieszkaniec Białegostoku, który kandydował na prezydenta Białegostoku oraz w wyborach samorządowych w 2006 roku. Zasłynął m.in. odważnym hasłem wyborczym: „nie będzie niczego”. No dobra, naciągam fakty, nie pojawił się sam pan Kononowicz tylko jego myśl, idea. Powoli w Polsce zapomina się o tym niezwykłym kandydacie i jego filozofii, ale nie we Wschowie. Wschowa Kononowiczem stoi. O czym poniżej.
O budowie „obwodnicy” przez miasto mam swoje zdanie. Rozumiem, że ruch ciężarówek z centrum należało przenieść, ale czemu na tereny miejskie (w tym rekreacyjno-spacerowe) to już nie. Wycinkę drzew i dewastację parku jaka przy okazji prac następuje muszę przeboleć. Swoją drogą ciekawe czy ktoś w Urzędzie Miasta i Gminy we Wschowie wpadnie na pomysł posprzątania po zakończeniu prac. Choć wątpię, bo przy inwestycji, którą wszyscy się chwalą - w przypadku problemów - trudno jest tak naprawdę znaleźć inwestora za nią odpowiadającego. Jednak zacznę od początku.
Otóż 11 maja pracownicy, wtedy jeszcze niezidentyfikowanego przeze mnie podmiotu, dodatkowo miłośnicy myśli filozoficznej pana Kononowicza, zaczęli wprowadzać w życie jego zasady. Kopiąc radośnie rowy, wykopali kabel telefoniczny. Takie wykopnie nie zadziałało na kabel najlepiej i został on przerwany. W ten sposób posesje – ta w której mieszkam i sąsiednia - pozbawione zostały łączności telefonicznej i internetowej. To nie koniec jednak planu „radosnych kopaczy”, którym wykopywanie różnych rzeczy i ich przerywanie spodobało się tak bardzo, że następnego dnia przeszli do dalszej ofensywy i przerwali kabel energetyczny. Tym sposobem do niedziałającego telefonu i internetu dołączył brak prądu. Działania w myśl zasady „nie będzie niczego” nabrały tempa. Prawdziwym asem w rękawie okazało się jednak coś jeszcze innego. Otóż poinformowani zostaliśmy, że dnia 12 maja w ciągu dnia pracy zostaniemy pozbawieni także wody. Tym razem zgodnie z planem a nie w wyniku radosnej twórczości odkrywkowej. Niestety, nie zrozumieliśmy co znaczy „dzień pracy” (choć jeden z pracowników UMiG we Wschowie potwierdził, że jednak dobrze interpretuję ten komunikat i wody miało nie być do godziny 16.00-17.00). Zaopatrzyliśmy się więc w odpowiednie zapasy wody na taki czas. Niestety, około godziny 20.00 nasze zapasy zaczęły się powoli wyczerpywać. Starczyło na obsługę kuchni, ale nikt nie zabezpieczył toalety, bo nie było pierwotnie takiej potrzeby. A dzień pracy trwał dalej, minęła 21.00, 22.00, 23.00, a wody nie było. Sytuacja była coraz bardziej napięta, tym bardziej, że kilka godzin wcześniej odczuwać zacząłem pewną presję ze strony organizmu dotyczącą potrzeb fizjologicznych. Wody nie było a presja narastała. Uratował mnie ulewny deszcz, którym litościwy Stwórca uraczył nas około godziny 21.00. Wybiegłem z miskami, wiadrami i tak dzięki wodzie deszczowej wyłapanej z rynien mogłem wreszcie skorzystać z toalety. Środek Europy, XXI wiek a człowiek cieszy się z deszczu jak karawana na pustyni, której wody zabrakło. Bo przecież nie można było poinformować, że wody nie będzie przez całą dobę i powiadomić o tym nieco wcześniej, tak aby można było się zabezpieczyć. Nie można było także, jak to się robi w ościennych miastach, zabezpieczyć beczkowozu dla mieszkańców, bo po co. W nocy woda szczęśliwie wróciła, była brunatna ale cieszyła bardziej niż zdrojowa. Wcześniej przyłączono także prąd a następnego dnia miała już prawidłowo funkcjonować telefonia i internet. Kryzys opanowany. Ciekawe na jak długo, pan z koparką rano przecież ponownie stawi się w pracy. Przez chwilę także, gdy nie mieliśmy wody, prądu, telefonu i internetu, siedząc myślałem z niepokojem o instalacji gazowej. Bałem się czy pracownicy nie zechcą wykopać nam i tego. Tak aby mieć komplet. A jeżeli wykopią, to miałem nadzieję, że z dala od naszego domu. Żadna fala uderzeniowa jednak nie nadeszła i udało się szczęśliwie dzień zakończyć.
Następnego dnia dzwoniąc do UMiG, aby poinformować o tym co myślę o takiej pracy, zdziwiłem się jeszcze bardziej. Otóż inwestycja, wpisana we Wschowskim Biuletynie Informacyjnym z kwietnia 2011 roku (Nr 30; 1/2011) pod nagłówkiem INWESTYCJE GMINNE, nie jest tak do końca inwestycją gminną. Przynajmniej jeżeli chodzi o jakąkolwiek odpowiedzialność za prowadzone prace. W tym samym biuletynie poniżej nagłówka mówiącego o inwestycjach gminnych doczytać można, że inwestorem jest Zarząd Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze (koszt to 5 mln a udział Wschowy to 750 tys). Dlatego też pracownik urzędu poinformował mnie, że nie jest to inwestycja miasta, że my tylko do niej trochę dołożyliśmy i za wszystko odpowiada Zarząd Dróg Wojewódzkich. Urzędnik był na tyle miły, że przekazał mi numer telefonu do kierownika budowy i poradził abym do niego w tej sprawie zadzwonił.
Wykonuję więc kolejny telefon i od pana kierownika dowiaduję się, że Zarząd Dróg nie jest absolutnie temu winny. Natomiast winne jest miasto. Bo oni jako Zarząd Dróg zgodzili się, aby przy okazji budowy (remontu) drogi Spółka Komunalna (Dział Wodociągów i Kanalizacji) poprowadzili nowe instalacje wodociągowe. Pan kierownik również był zdziwiony wykopaliskami pracowników i odcinaniem wszystkich mediów do naszej posesji. Nawet nie wiedział, że wszystkie te nieszczęścia dotknęły akurat tych samych mieszkańców i tych samych posesji. Polecił także, abym winnych tej sytuacji szukał jednak w mieście a nie województwie.
O rozmowie z panią Kierownik Działu Wodociągów i Kanalizacji żal wspominać. Dowiedziałem się, że mam nie panikować z tego powodu, że dwa dni nie mam internetu i telefonu za które płacę, że nie ma przez „chwilę” prądu, że wody nie ma dwa razy dłużej niż planowano i zapowiadano. To nie ich wina, że im się coś przedłużyło. Nie ich wina, że coś uszkodzili, bo tam gdzie trwają prace wypadki się zdarzają. Po prostu mam siedzieć cicho, bo to we Wschowie normalność i nikt mi nic nie musi zabezpieczać, a potrzeby fizjologiczne mogę na dworze załatwiać. Wspaniałe rady. Następnym razem najchętniej załatwię je przed posesją pani kierownik.
No cóż, sukces przedwyborczy w postaci budowy obwodnicy był, a winnego zaniedbań nie ma. Bo we Wschowie przy okazji remontu jednej rzeczy trzeba zniszczyć kilka innych. Nie ma nadzoru, nie ma odpowiedniej informacji, nie ma dbałości o to, aby mieszkańcy w jak najmniejszym stopniu odczuwali skutki prac. Ja rozumiem, że koniecznych. Ale czy naprawdę sieć wodociągową trzeba kłaść na moich kablach telefonicznych, na instalacji elektrycznej? Prace przy naszym odcinku drogi trwają dopiero od tygodnia, potrwają jeszcze z miesiąc. Mam nadzieję, że szczęśliwie. I nie zaśpiewa nigdy Perfect:
„Odkopali gaz. Nie zatrzymał nikt na czas.
Nastąpiło wielkie BUM...”
W każdym razie wtedy nie będzie już niczego.
Odwiedza nas 119 gości oraz 0 użytkowników.
Komentarze
Ale trzeba o tym pisać, właśnie po to aby coś się zmienio, niekoniecznie władza, ale na pewno sposób jej działania.
Przykładem niech będzie to, że jak kilka dni po artykule odcinano ponownie wodę zostaliśmy już o tym z odpowiednim wyprzedzeniem i w jasny sposób poinformowani. Można jak się chce, nawet w Spółce Komunalnej.
to "im gorzej tym lepiej"
i chodzi o to,
by to gorzej wyłuskać, opisać, przedstawić?
aby nastąpiły zmiany?
nie głosowałem na G.
bo to on i jego świta są odpowiedzialni za ten cały cyrk we Wschowie...
obserwujesz i komentujesz i... bo na pewno walczysz o lepszą Wschowę, przecież zbyt mądry jesteś by być malkontentem
Dlaczego autor miał sobie zabezpieczać dostęp do wody?
Płaci za tą wodę, więc nie wiem dlaczego ma ponosić dodatkowe koszty. To chyba ktoś powinien mu zapewnić ujście zastępcze wody.
Cień wiedzy o tego typu sprawach we Wschowie...
chciałeś chyba napisać, bo jakoś w większych aglomeracjach nawet w Polsce takie naprawy dokonuje się w nocy by były jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców.
ale nie we Wschowie w mieście, gdzie psy dupami szczekają...
Jeżeli ignorancją jest także słuchanie komunikatów przekazywanych przez miejskie służby to przyznaję się do winy. O przerwach w dostawie prądu można przeczytać na stronie wschowa.pl, natomiast Spółka Komunalna nie sili się na taki luksus. Nawet nie wywieszono komunikatów tylko tą wiadomość o braku wody przekazywano ustnie. Tak się składa, że pracuję do godzin popołudniowych w Lesznie. Ale oczywiście wszystko jest OK. Spółka Komunalna jest cacy tylko naród głupi.
PS. Czekam jeszcze na komentarze tych którzy widzieli jak ekspresowo takie prace przeprowadza się z Niemczech czy na szeroko rozumianym "zachodzie" - zawsze macie coś do powiedzenia przy okazji remontów.
----------------------------------------------------------------------------------
bezkresu-portal ludzi nieprzystosowan ych do życia.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.