Sprawy Miejskie

Sprawy Miejskie

Likwidacja lekiem na całe zło

źródło: http://r-ce.pl    Wschowska władza samorządowa w trybie przyspieszonym wprowadza zmiany, bez których podobno nie da się ani zmniejszyć zadłużenia ani w żaden sposób podjąć dalszych działań prowadzących do rozwoju miasta i gminy. A skutecznym środkiem zaradczym na wszelkie dotychczasowe zło ma być likwidacja szkół. Mało kto spodziewał się tak radykalnych posunięć, bo ani pani burmistrz ani żaden z radnych startujących w wyborach w swoich programach przedstawianych publicznie, w  pięknie zredagowanych ulotkach nie wspominali o problemach z oświatą. W każdej notatce rekomendującej kandydata na radnego, szczególnie tych z  KWW Nasza Wschowa - Nasz Samorząd można było przeczytać: ,,będę się starała, zrobię, poprawię, zajmę się’’, ale nikt nie deklarował, że zlikwiduje, zwolni, doprowadzi do upadku.


Pani burmistrz tłumaczy, że nie chce likwidacji szkół, że nie jest przeciw dzieciom i nauczycielom, ale musi to zrobić, bo tego chcą radni. Nie wiadomo czy radni chcą, ale pewne jest, że sami nie wymyślili pozbycia się w taki sposób kłopotu finansowego miasta. Możliwe, że i pomysłodawcą nie była pani burmistrz. Tym bardziej, że wielu z nas dobrze pamięta ostatni numer (listopad 2014) gazetki propagandowej SOS ,,Nasze Wschowskie Sprawy” wydany przed drugą turą wyborów, gdzie pod takim tytułem: ,,Kłamstwa, oszczerstwa, brudna gra‘’ pani Danuta Patalas dementuje  plotki: ,,Uprzedzaliśmy naszych wyborców, że w drugiej turze zapanuje istne szaleństwo i tak się dzieje. Kłamstw i oszczerstw pod moim adresem rozpowszechnianych plotkami i w internecie już nie nadążamy notować. Dowiedziałam się, że będę zdejmować krzyże w szkołach, że będę likwidować szkoły, a pierwszą w Lginiu, że będziemy wyrzucać na bruk ludzi w spółce komunalnej, w ratuszu i we wszystkich podległych burmistrzowi instytucjach. To nie wszystko. Przeze mnie pracę stracą nie tylko nauczyciele, a nawet sprzątaczki w szkołach ‘’. Ostatnie wydarzenia pokazują, że albo plotki nie były bezpodstawne albo pani burmistrz rzeczywiście nie wiedziała, że będzie likwidowała szkoły, biuro promocji, zwalniała nauczycieli i sprzątaczki a nawet wyrzucała na bruk zarząd spółki komunalnej.  Dlatego  tłumaczenia i argumenty, że ekonomia jest nieubłagana, że miasto jest biedne i nie stać je na utrzymywanie szkół, że jest zadłużone i grozi mu bankructwo, że nie ma dzieci, nie są wiarygodne ani zrozumiałe. I nie tylko dla dzieci, młodzieży, nauczycieli, rodziców, ale także dla bardzo wielu mieszkańców, którzy uwierzyli zapewnieniom pani burmistrz.


Już chyba każdy wie albo się domyśla, że próba likwidacji szkół i inne dotychczasowe posunięcia to decyzje pana wiceburmistrza Miłosza Czopka. To on pracował wcześniej w urzędzie i radzie miejskiej i doskonale wiedział na jaką kwotę zadłużone jest miasto. Nie wiadomo czy to hipokryzja, manipulacja czy zwykłe przeoczenie, że przed wyborami szef kampanii wyborczej nie poinformował kandydatów na radnych oraz pretendentkę do fotela burmistrza, że po zdobyciu władzy pierwszą rzeczą do wykonania - oczywiście w imię ratowania miasta i gminy przed bankructwem - będzie likwidacja tego, co było a dopiero potem zabiorą się za budowanie i doprowadzanie do rozwoju. Niewiedza, bezradność a może brak doświadczenia radnych były widoczne w momencie kiedy otrzymali uchwałę w sprawie zamiaru likwidacji Gimnazjum Nr 1. Zdziwieni (radny Giezek był nawet w szoku), posłuszni jak małe dzieci bez dyskusji podnieśli rękę za tym, co im przygotował wiceburmistrz i - obecnie najważniejszy w Ratuszu - naczelnik Wydziału Spraw Organizacyjnych i Społecznych.


Ta decyzja wywołała ogromne emocje, podzieliła mieszkańców, rozpętała walkę słowną między zwolennikami a przeciwnikami. Padło już wiele gorzkich słów, pouczeń a nawet oskarżeń. Pewni swojej nieomylności pomysłodawcy i zwolennicy likwidacji gimnazjum, zaślepieni prawami ekonomii nie widzą problemu z przesunięciem, niczym pionki na szachownicy, młodzieży do innej szkoły. Nie martwią się, że wszyscy pracownicy obsługi i większość nauczycieli straci pracę, bo to już nie ich problem - szukanie komuś zatrudnienia (szczególnie tym, którzy nie zamieszkują w naszej gminie). Mają dla nich jedną radę -  zawsze przecież można założyć szkołę niepubliczną i tam realizować swoje marzenia o pracy nauczyciela. Wiejskim placówkom pozwolono łaskawie funkcjonować przez rok, ale postawiono przed nimi zadanie niemal niewykonalne - zmniejszyć koszty utrzymania. Czy szkoły mają się zamienić w gospodarstwa rolne, zakłady rzemieślnicze i fabryki, tak jak w Bangladeszu, gdzie dzieci szyją dla nas ubrania? Czy szkoły muszą się samofinansować, bo ci, do których należy to zadanie są zbyt biedni? Choć pomysłodawcy likwidacji gimnazjum nie powiedzieli tego głośno, to ich zwolennicy nie ukrywają, że to właśnie nauczyciele, a dokładnie ich wynagrodzenia, są powodem wielkiej dziury budżetowej. Mało tego, wyjątkowi cynicy mają ogromną satysfakcję, że nauczyciele (i inni pracownicy już zwolnieni albo żyjący w stresie i niepewności, kto następny) zostaną bez pracy. Trudno oprzeć się stwierdzeniu, że plany likwidacji gimnazjum dały niektórym mieszkańcom okazję do ataku na nauczycieli, do bezkarnego upokarzania ich, wytykania błędów i pouczania, że nie mają prawa walczyć o swoje miejsca pracy.


Jak dotąd nikt nie jest w stanie określić wymiernych zysków jakie ma przynieść zamknięcie gimnazjum. Straty moralne, których nie da się zważyć ani zamknąć liczbami już są widoczne. Społeczeństwo zostało podzielone, wrogo nastawione, młodzież, rodzice i nauczyciele zestresowani, zawiedzeni, przyjmujący i odpierający zarzuty, zmuszani do tego, aby się tłumaczyli z tego, co zrobili dotychczas. Zmuszeni do udowadniania, że jeszcze są żywym kapitałem ludzkim a nie przedmiotami zawadzającymi władzy. Jeżeli zamknięcie gimnazjum, zwolnienie nauczycieli i wszystkich pracowników ma takie ogromne znaczenie dla ratowania finansów miejsko-gminnych, ma przynieść bliżej nieokreślone oszczędności, które będą wydane np. na budowę nowych ulic i  parkingów (bo samochodów jest więcej niż dzieci) albo na przebudowę parku nad Stawami w Park Rozrywki (bo takiego jeszcze we Wschowie nie ma), to może okazać się, że za 2 lata władze nabiorą przekonania o słuszności likwidacji wszystkiego co nie przynosi wymiernych zysków w postaci pieniędzy. W imię praw ekonomii na początek, już za rok, zlikwidują wszystkie wiejskie szkoły, później  muzeum, bibliotekę, OPS, CKiR  a może nawet Szkołę Podstawową nr 1. Dla zwolenników kierowania się wyłącznie prawami ekonomii w każdej dziedzinie życia będzie to przecież czysty zysk, który pozwoli zamienić Wschowę w bogate, szczęśliwe miasto. Nie ma wątpliwości, że likwidacja to jedyne i najlepsze rozwiązanie o ile dotyczy nielegalnego wysypiska śmieci, tzw. dziupli z kradzionymi samochodami czy też punktu sprzedaży narkotyków i dopalaczy. Jednak innego znaczenia, wymiaru i odbioru przez społeczeństwo nabiera likwidacja, kiedy  dla  ratowania finansów gminnych władza zamierza tym sposobem pozbyć się szkół . 

Komentarze   

 
#2 Zloty 2015-05-18 10:23
Szkoda że Urszula Chudak nie wie na czym jej rola powinna polegać
 
 
#1 Urszula Chudak 2015-02-13 08:50
Mam nadzieję, że ten artykuł, to Twój powrót w przestrzeń publiczną. Po rozmowach z Tobą i lekturze tego co piszesz, wiem jedno - byłabyś świetną radną. Taką, która wie, na czym jej rola polega.
 

Ostatnie komentarze

  • Rafaello diTravelfan
    Hej ! Jestem świeżo po lekturze Twojej barwnej relacji z imprezy Kolory pustynnych ...

    Czytaj więcej...

     
  • www.
    Nie do końca ze wszystkim się zgodzę, ale w gruncie rzeczy dobrze napisane i będę ...

    Czytaj więcej...

     
  • Krystyna
    Brawo Janeczko - są miejsca,gdzie rządzi przyroda, a nie pseudoturyści jakiejkolwiek ...

    Czytaj więcej...

     
  • anastazja
    świetnie autor opisuje swoje wojaże w lutym i ja lecę do Indii i trochę się ...

    Czytaj więcej...

     
  • http://www.
    Bardzo dobrze powiedziane, w wielu kwestiach się zgadzam.

    Czytaj więcej...

Gościmy

Odwiedza nas 52 gości oraz 0 użytkowników.