Bezkompromisowość Krzysztofa Owoca jest od kilku dni testowana przez czytelników jego bloga. Anonimowym internautom nie podoba się wypowiedź blogera, który jednym zdaniem zaburzył błogi spokój wyczekiwania na II turę wyborów samorządowych. Wszystko już przecież podliczono, zsumowano i wynik wydawał się oczywisty.
Co najmniej raz w rozmowach, jakie prowadziliśmy w ostatnich czterech latach z Krzysztofem, wyraziłem opinię, że postawa z jakiej jest znany od dłuższego czasu we Wschowie, przyciąga ludzi, którzy anonimowo, przyklaskując jego blogowym wystąpieniom, załatwiają sobie przy okazji swoje anonimowe, czasami małe, interesy. A przez to w jakimś stopniu wykorzystują Krzysztofa bezkompromisowość. Trochę to chwilami wyglądało tak, jakby nie interesowało anonimowych czytelników o czym bloger pisze, ale komu lub czemu tym razem przyłożył.
Anonimowi komentatorzy nigdy nie musieli wystawiać głowy znad stołu, nikt ich nie widział, od czasu do czasu komentując wpis na blogu, dawali wyraz swojej niechęci do tej lub innej osoby, do tych lub innych praktyk. Zawsze pod stołem, anonimowo i bezpiecznie.
Okazuje się, że kiedy Krzysztof Owoc idzie pod prąd oczekiwaniom anonimowych nicków, staje się w jednej chwili zdrajcą.
Trudno powiedzieć kogo zdradził. Bo chyba nie anonimowych komentatorów. Nie sądzę, aby te osoby, które na niego zagłosowały w I turze, wyrażały tego rodzaju opinie. Myślę, że jest odwrotnie, i przychylam się do opinii, że jest to w większości grupa osób, która przez te cztery lata podpisywała się pod swoimi tekstami takimi nickami jak redakcja, Justyna czy Jerzy Wschowski.
Krzysztof swoim oświadczeniem na blogu zachował bezkompromisowość, anonimowi komentatorzy po raz kolejny udowodnili, że nie są partnerami do rozmowy.
Odwiedza nas 21 gości oraz 0 użytkowników.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.