Niesamowitą czujnością i szybkością działań wykazała się rada powiatu i jej przewodniczący Ryszard Szumski! Niemal na finiszu obecnej kadencji dokonano odkrycia tego, o czym wiedzieli niemal wszyscy - radny opozycji Leon Żukowski nie jest mieszkańcem naszego powiatu! Wszyscy wiedzieli, ale przewodniczący zdobył dowody w postaci deklaracji PIT wysłanej z Ostrowa Wlkp. a nie z Nowej Soli. No, wprost bomba, to jest to na co przewodniczący czekał tyle lat.
Nie ulega wątpliwości, że ustawa Ordynacja wyborcza (z dnia 16 lipca 1998 roku) wyraźnie określa warunki jakie musi spełniać kandydat na radnego a jednym z nich jest (art. 5 ust. 1) stałe zamieszkanie na terenie gminy. Ten zapis w ustawie jest niezmienny od lat, więc dlaczego dopiero teraz rada doszła do wniosku, że radny Żukowski pełni swoją funkcję nie spełniając wymogów ustawy, że utracił prawo wybieralności? Czego oczekują przeciwnicy radnego po tym odkryciu? Podziwu, braw czy może popularności tak potrzebnej do nowej kampanii wyborczej?
Bez entuzjazmu a nawet z lekkim rozbawieniem przyjęłam fakt, że na najbliższym posiedzeniu rada powiatu podejmie próbę wygaszenia mandatu radnego Leona Żukowskiego. Co to ma przynieść radzie i nam mieszkańcom? Po tylu latach właściwie nic. A może jednak coś to nam da, może w niedługim czasie dowiemy się, że jeszcze ten i ów radny opozycyjny nie nadaje się na radnego, bo coś się na niego znajdzie? Dla jasności, radny Żukowski nie jest moim faworytem czy ulubionym radnym. Niemniej rozpoczęcie procedury wygaszenia jego mandatu tuż przed nowymi wyborami uważam za działania czysto propagandowe. Jest to po prostu czyszczenie przedpola i eliminowanie przyszłej konkurencji. Nie oszukujmy się, radny miał do tej pory wielu zwolenników i gdyby dalej był mieszkańcem (dla niektórych domniemanym) Szlichtyngowej, to znów otrzymałby mandat radnego.
Czy radny oszukał wszystkich? Każdy ma prawo zmienić miejsce zamieszkania, a to, że radny to zrobił przed wyborami w celu osiągnięcia mandatu, o tym wiedzieli niemal wszyscy a przede wszystkim jego wyborcy. A więc swoich wyborców nie oszukał, oni o tym dobrze wiedzieli i chcieli mieć takiego radnego. Absolutnie nie pochwalam zdobywania mandatu radnego na tzw. komandosa. Takich działań, jakie dziś podjął przewodniczący rady oczekiwałam (i nie tylko ja) bez mała 4 lata temu. Tylko wtedy nikt z rady i nikt z niezadowolonych wyborców nie chciał wchodzić na drogę sądową, bo korzystając z przepisów kodeksu cywilnego (art.25 i art.28) trzeba było udowodnić kandydatowi na radnego lub już radnemu, że nie zamieszkuje na terenie naszego powiatu. Teraz jest łatwiej, bo można ominąć powództwo cywilne. Gdyby sprawą zamieszkania radnego zajęto się wówczas, to dziś prawdopodobnie w radzie w roli radnego zasiadałby ktoś inny. Teraz do końca kadencji będziemy jedynie świadkami następnej żenującej wojenki słowno - papierowej między radnym Żukowskim a przewodniczącym rady i jego zwolennikami.
Podjęcie przez radę uchwały o wygaśnięcie mandatu radnego jest początkiem długiej drogi administracyjnej. Najpierw uchwałą rady o wygaśnięcie mandatu radnego zajmie się wojewoda i - o ile dopatrzy się w niej zasadności - wygasi mandat radnego Żukowskiego. Od tego rozstrzygnięcia nadzorczego radnemu przysługuje odwołanie i zaskarżenie do Sądu Administracyjnego nie tylko uchwały rady, ale i samego rozstrzygnięcia podjętego przez wojewodę. Jestem pewna, że jeżeli dojdzie do definitywnego wygaśnięcia mandatu radnego Żukowskiego to wypadnie to akurat przed samymi wyborami. Kto będzie wtedy wygranym, kto przegranym, kto okaże się prawym a kto oszustem, wyborcy dowiedzą się w czasie nowej kampanii wyborczej. Widzę też w tej sprawie jedną pozytywną stronę. Mam nadzieję, że przed wyborami każdy, kto chciałby zostać radnym i w tym celu zmieni swoje miejsce zamieszkania, zrobi to na stałe. Poza tym, wszystkim, którzy już myślą (a wiem, że jest takich niemało) o zdobyciu mandatu radnego gminnego lub powiatowego radzę dogłębnie zapoznać się z ważnymi dokumentami jakim są ustawy – Ordynacja wyborcza, Kodeks wyborczy i ustawy o samorządzie.
Odwiedza nas 83 gości oraz 0 użytkowników.
Komentarze
"
- Cośmy z tym zrobili i czy wraca stare? Wiadomo, że w radzie powiatu zasiadają dwaj „tambylcy” zupełnie nie związani ze Wschową. Jak to się stało? Czyżby ordynacja zawierała takie luki, że do „naszych” wchodzą ludzie z ulicy? Podróbki? Plastyk? Czy władze gminy Szlichtyngowa i Wschowa to akceptowały? Czy przyklaskiwały? Czy nie mogły temu paradoksalnemu nieszczęściu zapobiec?
I dopiero teraz obudzili się?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.