Zapamiętaj sobie wschowianinie drogi, że start w wyborach samorządowych to nie są przelewki. Poważnie zastanów się, gdy przyjdą do ciebie przed następnymi wyborami zachęcając, kusząc, namawiając. Chwila, w której powiesz tak, może zmienić twoje życie.
Oczywiście wygrać jest fajnie i radośnie, lecz przegrana czyni z człowieka pariasa i proch marny. Taki przegrany w wyborach samorządowych, oczywiście zgodnie z parytetem niezależnie od płci, jest przepełniony żalem, nienawiścią i żądzą zemsty. Te wszystkie uczucia muszą gdzieś mieć swoje ujście a wiadomo, że szefem al-kaidy suma summarum nie opłaca się być, więc siedzi taki frustrat przed komputerem i wypisuje różne „głupoty”.
Dobrze, że internet jest pełen ludzi dobrej woli, którzy zaraz wytłumaczą jednemu i drugiemu, że skoro przegraliście to wypadało by odkręcić gaz i liczyć, że nie zapuka nikt na czas a nie radnych na przykład krytykować. Wujek, ciocia dobra rada opuszczają natychmiast planetę pod nazwą „merytoryczna debata” i zafundują nam prywatną i zarazem darmową psychoanalizę. Diagnoza może być tylko jedna. Zakaz wypowiadania się na temat funkcjonowania miasta.
A jeśli jeszcze nazwisko twe kojarzone jest z lewicą, to już trzeba zostawić list dla krewnych czy też znajomych, aby po twym zgonie spakowali szczątki doczesne do ołowianej trumny a jak się da to wpierw kołkiem osinowym niech potraktują truchło. Tak na wszelki wypadek, albowiem zaprawdę nie wiadomo co te lewicowe czarowniki potrafią.
Debata pod tekstem Naokoło wieży na portalu bezkresu.pl pokazała jak trudna i dziś praktycznie niemożliwa jest merytoryczna dyskusja na temat lokalnej polityki. W sumie oponent zgadza się, że popełniono błąd, ale czy koniecznie trzeba o tym pisać? Czepiać się szczegółów? I tak ogólnie to autor dywagując czy radny złamał, czy nie złamał prawo, syczy z nienawiści, zazdrości itp. I ogólnie wstyd, że anonim. Tak jakby nazwisko pod wspomnianym wyżej tekstem czyniło problem bardziej prawdziwym czy też bardziej zakłamanym. Są też głosy, że w ogóle po co się spierać. Lepiej chwycić się za ręce i pobiec sadzić tęczę. Ogólnie dmuchawce, latawce, wiatr.
Oczywiście, że w tak małym środowisku lepiej gdy panuje zgoda i spokój. Lecz nie dajmy sobie wmówić, że teksty czy opinie spod szyldu „kontrola władzy/społeczeństwo obywatelskie” są próbą krzewienia anarchii czy też wynikiem złych intencji.
W chwili gdy nasi sąsiedzi, koledzy, znajomi obejmują funkcje publiczne, wchodzą w obszar gdzie społeczna kontrola i krytyka jest czymś normalnym. Jest czymś wręcz pożądanym. Nie jest zaś zarzewiem wojny.
Odwiedza nas 16 gości oraz 0 użytkowników.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.