We współpracy z zw.pl przygotowywaliśmy nieoficjalne wyniki II tury wyborów we Wschowie. Mamy...
Wschowska władza samorządowa w trybie przyspieszonym wprowadza zmiany, bez których podobno nie da...
Organizacje takie jak firmy czy urzędy powinny ciągle się zmieniać i ewoluować. Jedną z sił...
Bezkompromisowość Krzysztofa Owoca jest od kilku dni testowana przez czytelników jego bloga....
W czasie tegorocznych wyborów samorządowych mieliśmy okazję poznać nie tylko aktywność i poglądy kandydatów...
Kiedy na początku marca pisałam tekst "Bądź odważny, zostań samorządowcem", nie sądziłam, że...
W czasie tegorocznych wyborów samorządowych mieliśmy okazję poznać nie tylko aktywność i poglądy kandydatów na burmistrza, radnych miejskich i powiatowych, ale także poglądy zupełnie innych, nikomu nieznanych ,,działaczy” społeczno - politycznych. To całkiem spora grupa anonimowych komentatorów, którzy - korzystając z prawa wolności słowa - dawali znać o sobie na różnych forach.
Kiedy na początku marca pisałam tekst "Bądź odważny, zostań samorządowcem", nie sądziłam, że będzie on aż tak proroczy. Nie tylko dlatego, że do drugiej tury wyborów na burmistrza Wschowy przeszło dwoje wymienionych przeze mnie, znanych już wtedy oficjalnie, kandydatów. Proroczy przede wszystkim dlatego, że przewidziałam zalew anonimowego, niemerytorycznego bluzgu na temat tych, którzy odważyli się zostać samorządowcami.
Tradycją już jest, że tuż przed wyborami samorządowymi nic nie jest tak ważne, jak przebąkiwanie o nowych miejscach pracy i… nowych chodnikach. I tych wiejskich i miejskich, bez wyjątku. Wiadomo, chodniki to ciągi komunikacyjne dla pieszych, codzienne rozdeptywane, zaśmiecane i nierzadko rozjeżdżane przez właścicieli samochodów (przez wielu uważanych za najważniejszych użytkowników dróg i ulic). Zrozumiałe, że coś się ludziom należy i najlepiej wyremontować im to z czego korzystają codziennie, na co patrzą (bo muszą widzieć po czym stąpają), co chcąc nie chcąc zauważą, docenią.
Przyjemnie jest usłyszeć z ust doświadczonych i utytułowanych ludzi filmu, że moje rodzinne miasto jest gotowym plenerem filmowym. Oczywiście, zawsze można założyć, że ze strony goszczących u nas Doroty Kędzierzawskiej oraz Artura Reinharta, było to klasyczne puszczenie oczka, odwdzięczenie się za miłe przyjęcie – przecież nikt na ich miejscu nie powiedziałby, że miasto jest brzydkie i niczego ciekawego w nim nie znajdują. Zakładam jednak, że byli w swych opiniach szczerzy i nie wygłosili kurtuazyjnej, grzecznościowej formułki a nasze miasteczko rzeczywiście im się spodobało. Czy to oznacza, że mamy piękne miasto? To już nie jest dla mnie takie oczywiste, jak i nic oczywistego nie znajduję w całym projekcie weekendu z Polską Światłoczułą.
Odwiedza nas 54 gości oraz 0 użytkowników.
Czytaj więcej...