We współpracy z zw.pl przygotowywaliśmy nieoficjalne wyniki II tury wyborów we Wschowie. Mamy...
Wschowska władza samorządowa w trybie przyspieszonym wprowadza zmiany, bez których podobno nie da...
Organizacje takie jak firmy czy urzędy powinny ciągle się zmieniać i ewoluować. Jedną z sił...
Bezkompromisowość Krzysztofa Owoca jest od kilku dni testowana przez czytelników jego bloga....
W czasie tegorocznych wyborów samorządowych mieliśmy okazję poznać nie tylko aktywność i poglądy kandydatów...
Kiedy na początku marca pisałam tekst "Bądź odważny, zostań samorządowcem", nie sądziłam, że...
Miałam napisać kolejny tekst o wycinaniu drzew, które poszły pod piły na cmentarzu komunalnym. Nie mogę pojąć komu i dlaczego przeszkadzały piękne sosenki rosnące w miejscu, które bynajmniej nie jest tym, gdzie mają pojawić się w nowe mogiły. Prywatnie wiem, jak nazwać takich ludzi, ale publicznie nie mogę tego zrobić, bo niektórzy by uznali je za obraźliwe i wulgarne.
Czy boję się mówić swoim głosem? Nie, od dawna nie boje się niczego oprócz nagłej utraty rozumu i zdrowia. Ja po prostu już nie wierzę w to, że przedstawienie bulwersującej mnie sprawy w sposób łagodny i kulturalny przyniesie jakiekolwiek efekty, że zmusi kogoś do zmian w sposobie myślenia, działania, poszanowania i dbania o przyrodę. Wiem też, że nie można zwrócić uwagi na nieprawidłowości, uchybienia czy nawet łamanie prawa używając bardziej dosadnych słów. To też nie przynosi oczekiwanych efektów. To raczej wywołuje oburzenie na osobę, która użyła niestosownego słowa. Problemem nie jest wtedy łamanie prawa, omijania go, ale samo słowo i osoba, która je użyła.
Gdybyśmy się urodzili niecałe 1000 km na południowy wschód od Wschowy mielibyśmy teraz zupełnie inną perspektywę, całkowicie inne tematy do dyskusji i inne - jakże podstawowe problemy. Szanujmy i doceniajmy to gdzie jesteśmy i zastanówmy się jak tego nie zmarnować. Kto wie czy za chwilę nie będziemy musieli przyjąć w gościnę uchodźców z sąsiedniej Ukrainy - wtedy będzie trzeba naprawdę pokazać jak bardzo rozumiemy ich aktualną sytuację. Podzielimy się chlebem i pracą?
Zamieszczamy dziś wspomnienie Jurija Werbickiego autorstwa Krzysztofa Owoca z Frakcji Wyrzutowej. (red)
Niektórzy twierdzą, że o finale WOŚP we Wschowie powinno się jak najszybciej zapomnieć. Jednak nie sposób milczeć, wzruszać ramionami i mówić, że nic się stało. Jeżeli ta akcja charytatywna, która jest świętem w wielu miastach i wioskach w całej Polsce, u nas nie wypadła najlepiej, to znaczy, że trzeba o tym mówić. Dla mnie najważniejsze jest to, że znaleźli się we Wschowie ludzie, którym chciało się w tym dniu pracować społecznie na rzecz WOŚP i dlatego zasługują na mój szacunek i podziękowania.
Słowo APTEKA wywodzi się ze starogreckiego, apo = przed, dla i słowa theke = zbiornik, pojemnik. Określa ono więc miejsce, do którego coś się odstawia, „miejsce przechowywania". Łacińskie określenie „apotheca" oznaczało pierwotnie izbę zielarską nadwornego lekarza. W średniowiecznych miastach, w swoich domostwach, w pomieszczeniach zwanych „apotheca", kupcy gromadzili przeróżne zioła i środki lecznicze przywożone z dalekich podróży.
Odwiedza nas 185 gości oraz 0 użytkowników.
Czytaj więcej...